Ten cały hydraulik to zarąbiście niejednoznaczna postać. Raz bawi się z panią domu w swoją grę, drażniąc ją i doprowadzając do rozstroju nerwów by w następnej scenie udawać(?) nieszczęsliwego chłopaka który nie jest na tyle bystry żeby się kształcić(jest to dom pracowników naukowych uniwersytetu) i musi pracować za marne grosze w nudnej, fizycznej pracy.
Jakbym miał do czegoś porównać ten film to właśnie do filmów Polańskiego: Lokatora i Dziecka Rosemary. Chodzi o takie popadanie w obłęd przez główną bohaterke(pani domu) podczas gdy inni bohaterowie nie dostrzegają nic złego w poczynaniach hydraulika.
Film zdecydowanie ma coś w sobie, ale ta niejednoznaczność zachowań hydraulika odbiła się na ocenie. Koniec końców nie wiedziałem czy gość jest zagubionym chłopcem zmartwionym własnym losem czy pewnego rodzaju psychopatą wyżywającym się na pani domu, która mści się na nim w finale.
6/10