Vangelis znany jest głównie ze ścieżki do Blade Runnera + legendarnych tematów z 1492: Conquest of Paradise i Chariots of Fire.
Zastanawia mnie, ilu jest ludzi, którzy znają coś więcej... Wszak Vangelis wydał wiele albumów studyjnych, a i soundtracków skomponował więcej.
Jak coś, to to jest moje soundtrackowe TOP10 Vangelisa.
1. 1492: The Conquest of Paradise
2. Blade Runner
3. Chariots of Fire
4. Antarctica
5. Missing
6. Cavafy
7. Opera Sauvage
8. L'Apocalypse Des Animaux
9. Sex Power
10. Ignacio
Hej! Zachwycam się Jego twórczością od wielu, wielu lat. Moim ulubionym albumem jest "El Greco", następnie: "Antarctica", "Oceanic", "Voices", "Bounty", "The city".
Słucham Vangelisa i zbieram wszelkie możliwe nagrania od 23 lat. Staram się też wykonywać Jego utwory bez bezczeszczenia.
Moja top lista:
1. Blade Runner.
2. L'apocalypse des Animaux
3. Opera Sauvage
4.The City
5. 1492.
6. Najdłuższy utwór z wykonania "A Vihar"
7. Heaven and Hell
8. See You Later
9. Earth
10. Soil Festivities
Jestem na co dzień sceptykiem i zgryźliwym cynikiem przywiązanym do suchych faktów i naukowej skrupulatności. Muzyka Vangelisa jest w zasadzie chyba jedynym tematem sacrum dla mnie. Jestem w tym temacie odporny na argumenty jak najgorsza moherowa babcia.
Btw mój TOP oczywiście dotyczył tylko soundtracków, gdybym uwzględnił albumy i inne projekty, lista oczywiście wyglądałaby jeszcze inaczej.
Wiem... to ja się trochę zagalopowałem. :) BTW - moja 6. czyli motyw z "Burzy" naprawdę zasługuje na zamieszczenie w chociaż odszumionej wersji na jakimś albumie.
No a skoro obaj jesteśmy "wyznawcami" - masz może jakąś prywatną listę płyt, kawałków, które kompletnie Ci u Vangelisa nie leżą? Zauważyłem, że takie dyskusje potrafią być dużo bardziej pouczające niż wzajemne chlipanie nad tym, jakie to wszystko piękne :)
Mnie - z ciekawostek - ostatnio zdumiało (choć w zasadzie nie traktuję tego jednoznacznie jako minus Evangelosa), jak bardzo nie ufa on nutom (mój znajomy kwituje to złośliwie w wiadomy sposób: "nie czyta, to nie ufa..."). Czytałem kilka miesięcy temu wywiad z bardzo uznanymi aranżerami (z Polski (!)), którzy przerabiają aranże utworów do różnych projektów - oczywiście po uzyskaniu zgody zarówno wytwórni jak i Twórcy. No i okazało się, że Vangelis był jedyną spośród wielu osób, które odmówiły! I co ciekawe - nie miał nic przeciwko temu, żeby utwór gdzieś tam został wykorzystany. Kategorycznie zabronił odgrywania swojego utworu z nut (no a że zapewne nie było opcji sprowadzenia Go na miejsce, to i nic nie wyszło). Skwitowano to tam, że strasznie musi być zazdrosny o fakt, że to on sam uderza w klawisze :)
"Alexander" - masa dobrych pomysłów, ale tematy i miejscami muzyka patetyczna są strasznie wtórne i nieco banalne. Do tego słabe orkiestracje, co mnie dziwi, wszak "Mythodea" była zorkiestrowana znakomicie. Nie wiem, czy to kwestia orkiestratora (Mythodea - Blake Neely, Alexander - Nic Raine), wszak Vangelis jako twórca i tak miał na to największy wpływ.
"Świadectwo" - to samo, co w przypadku Vangelisa. Całkiem niezłe to i niebrzydkie, ale takie strasznie wtórne i proste zarazem. A i tak te trzy utwory stoją dużo wyżej od pustych melodyjek Jansona. :)
"The Bounty" - tu tylko częściowo. Temat jest przegenialny, podobnie jak wszystkie jego aranżacje i wiele elementów też jest fajnych. Ale muzyka akcji i często underscore kuleją, są niezbyt pomysłowe i do tego nawet w filmie nie zawsze działają, jak należy.
Faktycznie - Ostatnie rzeczy już trochę z rozpędu jakby lecą... No ale nikt nie młodnieje. I zgadzam się, że w "Aleksandrze" energia gdzieś wyciekła z miksu.
Z moich ostatnich wrednych znalezisk: Odes - La Danse du Feu - 00:36. Palec się Szefowi omsknął. :)